2 cze 2013

Rozdział dwudziesty szósty

Emi starła kawałkiem waty krew z twarzy szlachcica. Materiał nasączony był środkiem dezynfekującym, toteż rozcięcie na skórze dotkliwie zapiekło Kuchiki'ego. Nie dał jednak nic poznać po swojej minie.
- Byakuya-sama... - zaczęła dziewczyna cichutko, patrząc na niego z troską. Mężczyzna odwzajemnił spojrzenie i po chwili pokręcił wolno głową.
- To nic poważnego. Jeżeli dobrze skupię swoje reiatsu, do jutra kość się zrośnie.
- Dlaczego Daisuke-sama to zrobił...?
Czarnowłosy odwrócił wzrok, mrużąc oczy.
- Jest zły, bo nie uznaję jego... związku... z Mai.
Emi przypadkiem upuściła narzędzia medyczne i natychmiast padła na ziemię, żeby je pozbierać. Nie odezwała się już ani słowem, podnosząc przedmioty zamaszystymi ruchami. Gdy już wszystko było z powrotem na tacy, skłoniła się głęboko, kryjąc oczy za kurtyną włosów.
- Jeżeli to już wszystko, Byakuya-sama, to... - nie dokończyła, odwracając się na pięcie.
Kuchiki wahał się chwilę, chcąc coś powiedzieć, lecz nim zdążył otworzyć usta, rudowłosa zniknęła za drzwiami.


Saito spojrzała na słońce wznoszące się wysoko ponad korony drzew i szczyty wzgórz. Zmrużyła oczy pod wpływem intensywnego światła. Dzień był wyjątkowo duszny i upalny. Na horyzoncie powoli zbierały się burzowe monsuny, cierpliwie sunąc w stronę żarzącej się na niebie kuli.
Spuściła wzrok i przycisnęła palcami powieki, po czym energicznie przetarła oczy wierzchem dłoni. Pot zbierał się w rowku na plecach, a pojedyncze krople raz po raz spływały w dół, wsiąkając w brzegi czarnej hakamy.
"Mam nadzieję, że u nee-chan wszystko w porządku" pomyślała, wpatrując się uparcie w osadzoną niedaleko wielką posiadłość. Błąkała się wzdłuż skraju lasu już czwarty dzień, czekając, aż ktoś opuści willę. Nikt jednak nie wychodził.
Może Głównodowodzący się pomylił? Może to nie tutaj? Zdarzało się już przecież, że informatorzy z 12. dywizji mylili się w nawigacjach... i była to ostatnia rzecz, jaką kiedykolwiek zrobili" wzdrygnęła się na wspomnienie kapitana Kurotsuchi'ego. Zaraz odpędziła od siebie nieprzyjemny obraz. Odetchnęła głęboko i oparła się o pień najbardziej rozłożystego dębu, by skryć się w jego cieniu. Jej oczy cały czas zwrócone były w stronę domu na wzgórzu.
Nagle poczuła, że ktoś przykłada jej do gardła zimną stal. Zesztywniała, a przez jej ciało przebiegł zimny dreszcz.
- No, no, no, kogo my tu mamy? - usłyszała za sobą, lecz nie śmiała się odwrócić.
- Kim jesteś? - zapytała, starając się, by jej głos brzmiał jak najchłodniej. Nie mogła zdradzić swojego strachu... to od razu ustawiłoby ją na przegranej pozycji. Poczuła, jak coś zaciska się wokół jej rąk i brzucha. Spojrzała w dół, ledwo powstrzymując okrzyk przerażenia - wokół niej owinięte były cztery węże, każdy o jadowicie zielonym kolorze skóry.
- Proszę, nie wierć się za bardzo, szkoda by było, żeby zmiażdżyły ci wnętrzności.
Saito, drżąc lekko, powoli odwróciła się, by spojrzeć w oczy swojemu oprawcy. Zakręciło jej się w głowie od nagłych mdłości. W szarych tęczówkach nie doszukała się ani krzty jakichkolwiek emocji. To nie był morderca, to był psychopata.
- Miło mi. Jestem Hajime. Znasz może moją siostrzyczkę Mai? - wykrzywił usta pogardliwie.
Saito nie mogła wydobyć z siebie żadnego dźwięku, częściowo dlatego, że ucisk gadów zapierał jej dech, a po części przez szok, którego doznała. To był brat Mai? Biła od niego zupełnie inna aura. Różnica była tak diametralna, jak między lawą i lodem!
- Wiesz, nieładnie tak szpiegować - stwierdził ironicznie Hajime. - Ciekawe, co by na to powiedział staruszek Kaoru!
Saito nie wiedziała nic o "staruszku Kaoru", wiedziała natomiast, że wpadła w naprawdę poważne kłopoty.


Mai siedziała oparta plecami o ścianę, gładząc delikatnie futerko szynszyli spoczywającej na jej podołku. Niewiele spała tej nocy - była zbyt poruszona i zaniepokojona, aby chociaż raz zasnąć, nie budząc się po chwili z paskudnego koszmaru. Miała podkrążone oczy i co jakiś czas przysypiała na siedząco. Gdy tylko opuszczała powieki, wyobraźnia podsuwała jej wspomnienia spotkania z Aizenem i słowa, które wypowiedział. "Według nich jesteś niebezpieczną bronią, która za żadne skarby nie może dostać się w ręce Shinsei." I konkluzja, którą była w stanie dopowiedzieć sobie sama. "W końcu Cię zabiją".
Udało jej sie zachować pozory opanowania, choć kosztowało ją to wiele. Mniej więcej wiedziała, jak reagować na manipulacje, by manipulant nie poczuł się zwycięzcą. Co z tego jednak, skoro i tak nim był? Udało mu się skutecznie zasiać ziarno wątpliwości, a Akane nieświadomie pozwoliła mu wykiełkować swoimi przemyśleniami.
Jeżeli naprawdę Seiretei planuje ją... zlikwidować, co wtedy? Co jeśli Byakuya również jest w to wszystko zamieszany? Co zrobi? Ona nie będzie w stanie uciec. Nie miała dokąd. Shinsei chcieli jej tylko jako kolejną broń przeciwko Shinigami, a na to nie mogła pozwolić. Nie chciała takiego życia, lecz nawet, jeśli jakimś cudem dostałaby się do świata żywych i próbowała żyć na własną rękę, znaleźliby ją prędzej czy później.
Jedynym wyjściem byłoby...
Nie, nawet o tym nie myśl. Aizen właśnie tego chce!
Akane objęła głowę rękami, drżąc pod wpływem ogarniającej ją fali przerażenia.
Spełnił swoje zadanie, Wpędził ją w paranoję.
Nie, paranoja to złe słowo. Paranoja nie ma fizycznych podstaw, namacalnych dowodów.
A czy ona je miała?
Nim się zorientowała, wybuchnęła płaczem. Podkuliła kolana, czym spłoszyła małego futrzaka i schowała twarz w ramionach, nie powstrzymując już ogarniających ją spazmów. Nie usłyszała, gdy ktoś wszedł do pomieszczenia. Powoli traciła oddech.
- M-Mai-san? - odezwała się cicho Emi, klękając tuż obok niej. Akane nawet nie siliła się na odpowiedź, a jej szlochy stawały się coraz głośniejsze. Strach sparaliżował całe jej ciało. Oczami wyobraźni widziała już kilka różnych wizji swojej śmierci. Byli tam, ich miecze wisiały tuż nad jej głową. Byakuya, Głównodowodzący, Aizen, jej tata, brat, Grimmjow, Ruth...
Poczuła, jak ktoś otacza ją ramionami i podnosi z ziemi, słyszała krzyk płynący gdzieś w tle jej wizji...
I nagle ją zobaczyła. Kobietę o blond włosach pojawiającą się w jej snach, wyciągającą ku niej trupio blade dłonie...
Wrzasnęła i zaczęła się szarpać, uderzając kobietę pięścią w twarz. Ta wydała z siebie jednak męski krzyk. Zupełnie ją to rozproszyło.
- Mówiłem ci, żebyś się do niej nie zbliżał - odezwał się inny głos, również należący do mężczyzny, ale spokojniejszy.
Wizje się rozwiały, pozostawiając jedynie kolorowe plamki tańczące pod jej zaciśniętymi powiekami.
- Do cholery, a ty możesz?! Co to niby za filozofia?! Mam ci znowu przypieprzyć?!
- Jesteś tak rozjuszony, że twoją aurę mógłbym zacząć kroić nożem. Jej gęstość i pulsacja mogą pogorszyć sytuację. Uspokój się.
Akane nic nie rozumiała z tej wymiany zdań. Głowę rozsadzał jej tępy ból. Czuła się tak, jakby znów przeniosła się do nocy, gdy zginęła jej matka - zagubiona, przerażona, zdezorientowana. Oddychała ciężko, jak gdyby ktoś przywalił jej klatkę piersiową masywnym kowadłem.
- Mai - usłyszała cichy, spokojny głos, niczym polecenie powrotu do rzeczywistości. Powoli uniosła powieki. Ujrzała nad sobą trzy zaniepokojone twarze - Emi, Daisuke i Byakuyi. Młodszy z braci rozpromienił się, widząc, że jest już przytomna. Z jego rozciętej wargi sączyła się krew, zdawał się jednak nie zwracać na to uwagi. "Dlaczego jest ranny?" Mai skupiła się na tym pytaniu, lecz wszystkie myśli jakby wymykały się spod jej palców, ulatniając się jak mgła. Nie minęło kilka sekund, kiedy nie potrafiła już sobie przypomnieć, co się właściwie stało.
Daisuke otulił jej rękę swymi ciepłymi dłońmi.
Przeniosła wzrok na Emi, której twarz wyrażała wciąż świeże przerażenie zmieszane z ulgą.
- Mai - powtórzył Byakuya nieco głośniej. Blondynka utkwiła w nim szare, nieprzytomne wciąż oczy. - Wiesz, gdzie jesteś?
Przytaknęła wolno.
- Wiesz, co się stało? - dziewczyna pierwszy raz w życiu widziała go tak zaniepokojonego. Jakby widział coś, czego nikt inny w pomieszczeniu nie potrafił dostrzec.
- Nie - odezwała się cichutkim, zachrypniętym głosem. Emi ostrożnie przyłożyła jej na czoło zimny okład i podała jej szklankę wody. Akane, z pomocą braci Kuchiki, podniosła się do pozycji siedzącej.
- Przepraszam - bąknęła, gdy już napiła się wody. - Pamiętam tylko, że... myślałam o... o czymś i... zaczęłam płakać i... - czarna dziura. Wyrwa w świadomości, niczym przeskok między skałami.
- Miałaś atak paniki - wyjaśnił Byakuya. - Na to wygląda. Czy to...
Wiedziała, co miał na myśli. "Nie, to nie przez naszą kłótnię. Pamiętam, o czym myślałam. Ale nie myśl, że tak łatwo Ci to zapomnę."
Patrząc jednak w zatroskane spojrzenia trójki, przypominając sobie, jak bardzo w nich zwątpiła... czy ktoś potrafiłby tak dobrze udawać, że im zależy?
W ciemnych oczach Byakuyi widziała wszystko to, czego nie potrafił powiedzieć. I wybaczyła.
- Nie. Nie, to nie przez to.
Kapitan zacisnął niezauważenie palce wokół jej dłoni.



Pisząc tę notkę, moje przemyślenia pokrywały się z przemyśleniami Andersa nt. zniszczenia Zakonu (czyli "afhskjghkjskjag rage"), tak więc... no... ten... nie powinnam pisać w dzień. Nie powinnam pisać pod wpływem.
Pytanie na dzisiaj: gdzie kończy się fanfic, a gdzie zaczyna pamiętnik? Oo

8 komentarzy :

  1. Szkoda, że notka jest taka krótka xO Ale jest! A trzeba przyznać, że najczęściej piszesz ( i się tego trzymaj! ). W notce pojawiło się magiczne imię, które dodaje mi +6 do humoru >3

    Współczuje Mai. Znajduje się w obcym dla siebie miejscu, poluje na nią jej brat, nie zna swoich zdolności, nie rozumie swoich uczuć to jeszcze mistrz manipulacji i wyjebywanianaswoichpodwładnych namieszał jej w głowie. Nie dziwie się, że histeryzuje.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. JAKA JEST?! No chyba zaraz Cię ugryzę XD No właśnie, najczęściej piszę więc shame on you both! Ale za to wy nadrabiacie jakością, więc shame on me XD
      No wiedziałam, że tym imieniem choć troszkę poprawię Ci nastrój :3

      Usuń
  2. Dobra, dobra, nie jest krótka, jest tylko trochę krótka :P Do fragmentu z wizjami muszę jeszcze wrócić, bo nie bardzo się orientowałam, co i jak (czekaj... ale może właśnie o to chodzi? Utożsamianie się z bohaterką :D). Chciałabym, żeby Mai im kiedyś dokopała, obu!
    A jak już tak prowadzę plebiscyt na najlepsze zdania, to tutaj mnie zauroczyło "Daisuke otulił jej rękę swymi ciepłymi dłońmi." (Awww <3)
    DaisukexEmixByaku for the win! :DDDDD
    Epickie spotkanie Hajime i Saito, to się może skończyć jedynie wytarganiem jakiejś Chizuru za szmaty :P
    Ej... pamiętnik? To się chyba nie tyczy jakichś przygód z wężami?... brrr O.o' Bo wiesz, z Nagini to ty się bawisz, ale tylko na Stay Trashy xP

    Ja już chcę wiedzieć, co dalej, bo mnie skręci, zamrozi i wsadzą mnie do lodówki w Tesco z podpisem "Lody Twister 1,90 za szt." T___T

    Meg

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czuję się totalnie rozbrojona XDDDD Mam nadzieję, że wiesz, że Daisuke chwycił za rękę Mai, a nie Emi, bo przyznam, strasznie chaotycznie pisałam, ale no... w sumie to trochę oczywiste XD
      Och, uwierz mi, chciałabym, tak bym chciała, w ogóle ogarnęłam sobie grę Hakuouki i próbuję teraz zromansować wszystkich facetów, ale Saito jest... trudny. A Chikage to wyzwanie dla hardkorów...
      Ahaha, no pewnie, że mam przygody z wężami, ja całe dnie spędzam na wałach i szukam węży Hajime xO
      Ostatnie zdanie tego komentarza wpędziło mnie pod krzesło... XD

      Usuń
    2. Gra Hakuouki?! SKĄD MASZ?! DAJ ZAGRAĆ! T_____T Hehe, bo najlepsze wymaga najwięcej wysiłku :D
      Tak, tak, Daisuke nie startuje do Emi, ale wydaje mi się, że Emi startuje do Daisuke ;)
      "zromansować wszystkich facetów" - wiesz, jak to brzmi? :PPPP
      EJ.. Ale wiesz, kto się czai na wałach... Ktoś gorszy niż węże Hajime Oo'

      PS. Sorry za ten SPAM na dole, pierniczył mi się wczoraj internet... Ale przynajmniej Ci komentarzy ponabijałam ^__^

      Meg

      Usuń
    3. Twoja intuicja Cię nie zawodzi :D Wiem, to brzmi jakbym chciała sobie stworzyć yaoistyczny harem xDDD
      No wiem... ostatnio widziałam go w krzakach... obok był Tesla...

      Usuń
  3. Dobra, dobra, nie jest krótka, jest tylko trochę krótka :P Do fragmentu z wizjami muszę jeszcze wrócić, bo nie bardzo się orientowałam, co i jak (czekaj... ale może właśnie o to chodzi? Utożsamianie się z bohaterką :D). Chciałabym, żeby Mai im kiedyś dokopała, obu!
    A jak już tak prowadzę plebiscyt na najlepsze zdania, to tutaj mnie zauroczyło "Daisuke otulił jej rękę swymi ciepłymi dłońmi." (Awww <3)
    DaisukexEmixByaku for the win! :DDDDD
    Epickie spotkanie Hajime i Saito, to się może skończyć jedynie wytarganiem jakiejś Chizuru za szmaty :P
    Ej... pamiętnik? To się chyba nie tyczy jakichś przygód z wężami?... brrr O.o' Bo wiesz, z Nagini to ty się bawisz, ale tylko na Stay Trashy xP

    Ja już chcę wiedzieć, co dalej, bo mnie skręci, zamrozi i wsadzą mnie do lodówki w Tesco z podpisem "Lody Twister 1,90 za szt." T___T

    Meg

    OdpowiedzUsuń
  4. Dobra, dobra, nie jest krótka, jest tylko trochę krótka :P Do fragmentu z wizjami muszę jeszcze wrócić, bo nie bardzo się orientowałam, co i jak (czekaj... ale może właśnie o to chodzi? Utożsamianie się z bohaterką :D). Chciałabym, żeby Mai im kiedyś dokopała, obu!
    A jak już tak prowadzę plebiscyt na najlepsze zdania, to tutaj mnie zauroczyło "Daisuke otulił jej rękę swymi ciepłymi dłońmi." (Awww <3)
    DaisukexEmixByaku for the win! :DDDDD
    Epickie spotkanie Hajime i Saito, to się może skończyć jedynie wytarganiem jakiejś Chizuru za szmaty :P
    Ej... pamiętnik? To się chyba nie tyczy jakichś przygód z wężami?... brrr O.o' Bo wiesz, z Nagini to ty się bawisz, ale tylko na Stay Trashy xP

    Ja już chcę wiedzieć, co dalej, bo mnie skręci, zamrozi i wsadzą mnie do lodówki w Tesco z podpisem "Lody Twister 1,90 za szt." T___T

    Meg

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy

Made by Schizma